Jedziemy do Parku Narodowego Durmitor wzdłuż rzeki Tary, która płynie swoim biegiem i od wieków tworzy kanion pośród wysokich gór. Jest to najgłębszy kanion w Europie i prawdopodobnie drugi po Colorado – sięga do 1300 m głębokości. W niektórych miejscach ściany kanionu porośnięte są przez lasy iglaste. Spotkać tu można także cisy, które przez miejscową ludność uważane są za drzewa święte.
W latach pięćdziesiątych XX wieku Góry Durmitoru wraz z kanionem Tary zostały objęte Parkiem Narodowym Durmitor, który w 1980 roku został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Przyrodniczego UNESCO.
Rzeka jest bardzo dzika i rwąca. Jedziemy mijając tunele wydrążone w skałach, dopada nas ulewa ciężko nawet zrobić zdjęcie bo zero widoków. Coraz bardziej robi się zimno, mam wrażenie, że woda przedostaje mi się do spodni i leje po nogach spływając do butów. Jednak nie zatrzymujemy się bo i nie ma za bardzo gdzie się schronić. Chcemy jak najszybciej dotrzeć do Żabljaka. Dojeżdżamy do mostu Tary, na którym był kręcony film "Komandosi z Navarony".
Most Đurđevića Tara gdy został wybudowany przed II Wojną Światową, był największym tego typu mostem na świecie. W czasie wojny jeden z budowniczych Mijat Trojanovic, będący jednocześnie partyzantem wysadził jedno z przęseł. Został później pojmany przez Włochów i rozstrzelany na nim. Tak, więc most ten jest świadkiem wielu historycznych wydarzeń. Betonowy Most Đurđevića do dziś zachwyca wielkimi łukami przecinającymi w poprzek Kanion Tary.
Zatrzymujemy się tu i udajemy do restauracji. W pierwszej kolejności uderzam do łazienki, co się okazuje, że jestem wszędzie sucha. To zimne powietrze sprawiało uczucie, że jestem przemoczona. Zamawiamy ciepłą herbatę i ogrzewamy się. Restauracja zapełniona jest na maxa, wszyscy schronili się przed deszczem. Kiedy zza chmur wychodzi słoneczko i pojawia się piękna tęcza pstrykamy kilka fotek i ruszamy w dalszą drogę. Stąd już zaledwie kilka kilometrów mamy do Żabljaka. Miasteczko nie jest szczególnie ciekawym miejscem, ale pełni w Czarnogórze rolę polskiego Zakopanego, czyli mojego miasta bo stąd pochodzę.
Żabljak to najwyżej położone miasto (1450 m n.p.m.) od razu szukamy zakwaterowania, planujemy zatrzymać się tu na dwie noce. Z miasteczka roztacza się piękny widok na góry z monumentalnym masywem Medjed na pierwszym planie. To właśnie Żabljak jest punktem, z którego można dokonywać wielu wspaniałych eskapad po okolicznych górach. Jadąc wzdłuż głównej drogi rzuca się nam w oczy motor na polskich nr rejestracyjnych, który stoi przed jednym z budynków. Natychmiast zawracamy i zatrzymujemy się tuż obok. Wychodzi do nas gospodarz z zapytaniem czy szukamy noclegu. Oglądamy pokój i pomimo, że jest bardzo mały postanawiamy zostać, bo jest w nim bardzo ciepło. Wręcz upalnie a my z lekka domoczeni i zmarznięci właśnie tego najbardziej potrzebujemy. Na dodatek jest kaloryfer i pełno rurek na których możemy powiesić swoje mokre ubrania. Z góry płacimy za dwie noce w sumie 20 EUR więc bardzo tanio. Zostawiamy swoje ubrania i idziemy coś zjeść. Wstępujemy do hotelu i tam zamawiamy obiadokolację. Potem udajemy się do sklepu, aby zrobić zakupy na dzień następny. Wracamy do swojego wynajmowanego pokoju, i co się okazuje, że przed budynkiem stoi już pięć kolejnych motorów tyle, że na rejestracjach niemieckich.
Jaką wielką moc przyciągania miał jeden motor.....
W końcu potem okazało się, że w naszym budynku oprócz chłopaka, który przyjechał na motorze jest jeszcze młoda parka polaków, którzy przyjechali samochodem. Oczywiście wieczorem już wszyscy razem zasiadamy do wspólnego stołu i obalamy nie jedną flaszkę wina.... :)Drinks
Niestety nie możemy sobie jednak pozwolić na dłuższe posiady, gdyż rano wybieramy się na najwyższy szczyt Czarnogóry Bobotow Kuk