Generalnie ten wyjazd to totalny spontan.
Jakieś tam plany były bo urlop zaplanowany już był w styczniu. Nie mniej jednak nic konkretnego nie było na oku, bo życie ciągle robi niespodzianki. W końcu, kiedy co nieco się ustabilizowało, wyjazd z Markiem stał się realny. Padło na Bałkany, choć przecież byłam ledwo co w zeszłym roku, ale nie na motorze. Przejechanie około 4 tys.km, bo tyle jest w planie, to niesamowite przedsięwzięcie dla mnie jak na mój pierwszy raz, jeżeli chodzi o tak długą trasę.
Ale znam siebie i wiem, że dam radę.......a wręcz liczę na super przygodę.
Póki co pakuje się na razie do walizki. Moje motorowe ubrania są już w Krakowie. Zabieram więc jeszcze kilka niezbędnych rzeczy i kumpel zawozi mnie na dworzec PKS, z którego jadę do Krakowa. W Krakowie czeka na mnie Marek.