W Krakowie Marek odbiera mnie samochodem przy AGH. Jedziemy do niego do domu. Wieczorem próbujemy wstępne przygotować się do wyjazdu i zaplanować trasę. Kufry mamy już w mieszkaniu. Do jednego Marek pakuje cały sprzęt związany z ewentualnym rozbiciem namiotu. Drugi jest dla niego, trzeci dla mnie. Spakować się do jednego kufra na 10 dni, będzie również nie małym wyczynem zwłaszcza dla kobiety.
Planujemy wstępną trasę, zabieramy mapy, GPS, instalujemy mapkę na iphona. Oglądamy jeszcze miejsca, które ewentualnie warto zwiedzić. Kładziemy się spać.