Po przespanej nocy po przekątnej na jednym wyrku pojechaliśmy po nasz towar którym był ryż.
Załadunek odbywał się dość sprawnie, wielkie wory z ryżem były układane wózkiem widłowym na pokład tira. Worki musiały być tak poukładane aby nie przekraczały osi środka ciężkości. Nie znam się na tym ale, był to priorytet. W załadunku pomagał Maciej a ja ten czas wykorzystałam na odsypianie.
Po załadunku kierowaliśmy się w stronę granicy Bułgarskiej w Kulata. Droga kręta prowadzi jakby w kanionie. Do granicy dojeżdżamy na godzinę 18. Robimy kolejny postój, ja w tym czasie korzystam z chwili i idę do toalety aby wziąć kąpiel w umywalce :)
Wychodząc, jestem zaczepiana przez innych tirowców...... w dodatku polaków
Szybko uciekam do tira, potem słyszę przez radio CB, co o mnie mówią, nie będę tego powtarzać, ale jakoś zrobiło mi się dziwnie. Wojtek za chwilę zaskoczył, że ja to wszystko słyszę i szybko wyłączył radio, tłumacząc, że nie wszyscy tacy są.....
No cóż samo życie.....
Na granicy Bułgarskiej, ja strzelam sobie drzemkę i w zasadzie całą Bułgarię przesypiam
Nad ranem dojeżdżamy do granicy rumuńskiej.