O godz.18 wjechaliśmy na terytorium Polski. Do Zakopanego pozostało zaledwie kilkanaście kilometrów. Maciej jechał do Makowa Podhalańskiego, skąd pochodzi.
Kiedy podjechaliśmy pod moje miejsce zamieszkania w samym centrum Zakopanego, moja cała rodzinka czekała na mnie już pod blokiem. Wysiadając z samochodu mój syn rzucił się na moje ramiona, obojgu zakręciła się nam łza w oku.
Pożegnałam się z Maciejem i jego rodzicami. Po chwili uzmysłowiłam sobie, że to już koniec mojej podróży. W duszy dziękowałam Bogu, że spotkałam na swej drodze takiego towarzysza podróży. Dzisiaj wiem jak wiele dla mnie wtedy znaczył, był moim oparciem mogłam mu się wypłakać na ramieniu.
W pracy mój dyrektor dał mi urlop jeszcze do końca tygodnia, pomimo, że w poniedziałek powinnam być w pracy. Był wyrozumiały wiedział, że bardzo emocjonalnie przeżyłam mój powrót do domu, dał mi czas na odespanie i dojście do siebie.
Przez najbliższe dwa tygodnie nie opowiedziałam słowem jak było w Dubaju, priorytetem był mój powrót. Opowiadając o nim niejednej osobie zakręciła się łza w oku. Moje koleżanki z pracy jak mnie zobaczyły ryczały z uśmiechem na twarzy szczęśliwe, że już z nimi jestem.
Dzisiaj już się z tego śmieje, ale wtedy .....
Ta podróż wiele mnie nauczyła, pokazała jacy jesteśmy mali w stosunku do świata i sytuacjami na które kompletnie nie mamy wpływu.
Zmieniłam swoje nastawienie, stałam się mocniejsza i zauważyłam, że właśnie takie sytuacje zaczęły mnie nakręcać.
To tyle, dziękuję wszystkim których zainteresowała moja podróż i obiecuję następne......