Po zwiedzeniu, a w zasadzie po krótkim przelocie Zadaru jedziemy do Trogiru.
To kolejna miejscowość na naszej trasie, nazywana perełką dalmatyńskiego wybrzeża. Jest wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. I całkowicie się z tym zgadzam, bo to tak, jakby połączyć Kraków z Międzyzdrojami, dwa w jednym.
Dojeżdżamy do starówki Trogiru, która jest połączona z lądem mostem przez który przejeżdżamy. Na parkingu zostawiamy motor i idziemy na promenadę z której rozciąga się widok na morze i wyspę Ćiowo. Malowniczego obrazu dopełniają pozostałości potężnych murów obronnych i szeroka, wysadzana palmami promenada, przy której cumują statki wycieczkowe. Przez jedną z bram wchodzimy w głąb starówki. To labirynt wąskich ulic i brukowanych zaułków, gdzie działa mnóstwo modnych sklepów, restauracji i galerii sztuk. Dochodzimy do katedry Św. Łazarza, którą budowano przez cztery wieki. To niewątpliwie najcenniejszy zabytek nie tylko Trogiru, ale całej Chorwacji.
Nastała szarówka, więc przyszła pora na znalezienie noclegu w pobliskiej miejscowości. Po przejechaniu ponad 40 km w miejscowości Duće znajdujemy mały pensjonacik z tawerną na parterze. Wynajmujemy dwu osobowy pokój za 35 EUR. Pokój nie duży i warunki mało komfortowe, ale dla nas na jedną noc w sam raz. Po zakwaterowaniu schodzimy do tawerny na posiłek i piweczko.
Następnie planujemy kolejny dzień.