Dojeżdżamy do Ulcinj, miasteczka najdalej wysuniętego na południe w Czarnogórze w pobliżu granicy z Albanią.
Deszcz nas nawet oszczędza, szukamy noclegów. W zasadzie nocleg znajduje się sam. Dojeżdżając do centrum na głównym skrzyżowaniu ulic, zatrzymuje się na światłach tak jak my gość i uchylając okno w samochodzie, pyta po polsku czy nie szukamy noclegu. Kiwamy głową, że tak więc jedziemy za facetem. Noclegi są nie daleko. Duży ogród ze stolikami na zewnątrz i możliwością posiłku. Pokój dostajemy na parterze, nie zbyt rewelacyjny ale na jedną noc nie ma co wybrzydzać.
Po rozpakowani, kiedy zrobiło się już ciemno i troszkę chłodniej udajemy się na starówkę, liczącą ponad dwa tysiące lat. Jedziemyna motorze, gdyż w początkowej fazie spaceru po prostu nie możemy znaleźć drogi. Gdyby nie GPS ja poszłabym totalnie w inną stronę. Na motorze było szybciej i więcej mogliśmy zwiedzić.
Przez to, że Ulcinj praktycznie graniczy z Albanią da się tu wyczuć orientalny klimat kultury albańskiej.
Dlatego nie dziwią więc liczne meczety, śpiew muezina czy kobiety w muzułmańskich chustach. Główną atrakcją tego regionu są ciepłe, turkusowe wody Adriatyku, lazurowe bezchmurne niebo oraz połacie piaszczystych plaż otoczone subtropikalną roślinnością. Do tego Ulcinj ma największą liczbę słonecznych dni na całym wybrzeżu!
Nad miastem góruje piękna starówka, gdzie jest wiele romantycznych restauracji, tawern i zaułków. Nocą jest pięknie oświetlone, a rozciągający się widok na miasto, morze i małą plaże jest wspaniały. Parkujemy motor tuż przy przystani i udajemy się na szczyt owej starówki. Zasiadamy w jednej z tawern, zamawiając piwko i kalmary i cieszymy się rewelacyjnym widokiem.
O 22 wracamy do naszego pokoju i udajemy się na spoczynek