Wyruszamy do Taroudant, oddalonego o około 85 km. Po drodze mijamy drzewa arganowe, z których produkuje się słynny olej arganowy. Co ciekawe, marokańskie kozy, zwane arganią żelazną, wspinają się na te drzewa, by zjadać ich liście i owoce. Stały się one symbolem Maroka i częścią przemysłu olejowego.
Taroudant, zwane małym Marrakeszem, otoczone jest XVIII-wiecznymi murami z siedmioma bramami i licznymi bastionami. W obrębie tych murów znajdują się dwa interesujące targi: berberyjski i arabski. Mury obronne, rozciągające się na 5 km, są jednymi z najlepiej zachowanych w kraju. Zbudowane z czerwonej gliny, wyglądają imponująco, szczególnie w otoczeniu palm, kaktusów, eukaliptusów i granatów.
Nasze zwiedzanie rozpoczynamy od ogrodów pałacu Salam, pełnych egzotycznej roślinności, basenów, fontann, kawiarni, galerii i butików. Największe wrażenie robią olbrzymie kaktusy i kwiaty bananowców.
Spacerujemy po zabytkowej części miasta i odwiedzamy oba targi. Suk arabski jest mniejszy, spokojniejszy i oferuje luksusowe produkty, takie jak wyroby ze skóry, dywany, kolorowe kapcie, owcze runa oraz biżuterię. Natomiast na suku berberyjskim znajdziemy artykuły codziennego użytku: owoce, mięso, warzywa, ubrania i artykuły gospodarstwa domowego.
Polecam spróbować owoc kaktusa opuncji – jego miąższ jest smaczny, ale skórka pokryta maleńkimi kolcami jest niejadalna. Uwaga, owoc działa przeczyszczająco, więc lepiej nie przesadzać z jego ilością!