Jedziemy dalej, mając przed sobą niecałe 100 km do Marrakeszu. Droga prowadzi przez malownicze zielone wzgórza, wijąc się między sennymi wioskami, stopniowo oddalając się od majestatycznych szczytów Wysokiego Atlasu. Im bliżej Marrakeszu, tym bardziej zmieniają się otaczające nas krajobrazy. Zaczynają dominować tereny piaszczyste, suche i czerwone od tlenku żelaza, co nadaje im niepowtarzalny, niemal marsjański wygląd.
W miarę zbliżania się do miasta, widać, jak zróżnicowane są te regiony. Początkowo zielone, pełne życia wzgórza ustępują miejsca surowym, niemal pustynnym krajobrazom. Czerwone ziemie kontrastują z błękitem nieba, a pomarańczowy odcień piasku sprawia, że krajobraz staje się wyjątkowo malowniczy.
Wioski, przez które przejeżdżamy, oferują spojrzenie na spokojne, tradycyjne życie Marokańczyków, gdzie czas wydaje się płynąć wolniej. Mijamy małe targowiska, gdzie mieszkańcy sprzedają swoje wyroby, oraz skromne domostwa, zbudowane z lokalnych materiałów. Każda wioska ma swoje unikalne uroki, choć wiele z nich jest do siebie podobnych, z bielonymi murami i dachami z terakoty.
W końcu, po długiej, ale pełnej wrażeń podróży, docieramy do Marrakeszu, gdzie czeka nas wieczorny spacer po słynnym placu Jemma el Fna. Plac tętni życiem o każdej porze dnia, a zwłaszcza wieczorem, kiedy zamienia się w serce miasta pełne kramów, artystów ulicznych, muzyków i niepowtarzalnej atmosfery.
Tutaj udajemy się do restauracji i zamawiamy potrawę marokańską zwaną Tażin.
To klasyczne danie berberyjskie składające się z duszonego mięsa ( baraniny, wołowiny, drobiu) w warzywach z pomidorami, cebulą, ziemniakami, groszkiem z oliwkami
w specjalnym glinianym naczyniu. Naczynie jest gliniane i składa się z głębokiego talerza oraz przykrywki w kształcie dzwonka.
Taki tażin podgrzewany jest na prowizorycznych kuchenkach opalanych drzewem. Siadamy najpierw na zewnątrz ale dym unoszący się z grilla nie pozwala nam swobodnie siedzieć więc przenosimy się do środka. Tam zjadamy zamówionego Tażina wraz colą. Następnie udajemy się w dalszą drogę.
Tak dla ciekawostki jeszcze wrócę na temat kuchni Marokańskiej.
Marokańczycy nie jadają zup, wyjątkiem jest harira, obowiązkowy posiłek podczas ramadanu. Jest to smaczny wywar z wołowiny, do którego dodaję się ciecierzycę, soczewicę, świeże warzywa, cebulę, bób, jajko, mąkę, imbir, kolendrę, pieprz, szafran i masło.
—