Dojeżdżam na miejsce. Chłopacy jedzą śniadanie na kwaterze, którą wynajęli. Jest tam kilku Polaków, którzy byli tu od kilku dni.
Opowiadam chłopakom co się stało, zaczynamy szukać pomocy dla naszego busa. Niestety w Omalo nie istnieje żaden zakład samochodowy, ani też nikt nie dysponuje takim zapasowym kołem ani dętką.
Kobieta u której chłopacy wynajmują kwaterę dzwoni do znajomego na drugi koniec drogi do Alwani czyli 70 km stąd. Załatwia kierowcę który samochodem z napędem 4X4 ma podjechać do naszego busa, zobaczyć co się stało i co jest potrzebne.
W między czasie kiedy kierowca wyrusza z Alwani, a nasz bus znienacka dojeżdża do Omalo.
Jestem w szoku gdyż, Mirmił wcześniej oznajmił, że nie ma już żadnej dętki.
Będąc już na miejscu zostajemy zaproszeni na obiad. Przed obiadem idziemy zwiedzać twierdzę Keselo.
Tak jeszcze kilka słów o samym Omalo, bo to ciekawa miejscowość która tętni życiem tylko od połowy czerwca do października.
Omalo jest stolicą Tuszeti i dzieli się na dwie części Omalo Górne i Dolne. Do Omalo prowadzi tylko ta jedna droga, którą właśnie pokonaliśmy.
Została ona zbudowana w latach 70-tych XX w. i choć liczy sobie zaledwie 72 km to jej pokonanie zwykle trwa około 5 godz. nie licząc oczywiście różnych awarii po drodze.
Na niemal całej długości jest to wąska droga gruntowa, pełna błotnistych kolein, obfitująca w ciasne zakręty, strome podjazdy, przecinające potoki i osypiska skalne, odcinkami przebiegająca tuż nad przepaściami i urwistymi skarpami. Jak już wcześniej wspomniałam przejazd do Omalo jest możliwy tylko od czerwca do października, po za tym okresem trasa ta jest nieprzejezdna.
Zimą w Omalo panują bardzo surowe warunki, większość mieszkańców opuszcza na ten czas swoją wioskę i przenosi się do Alwani. My wspinamy się na Omalo Górne, które przytulone jest do znajdujących się na wzgórzu ruin twierdzy Keselo. Twierdza Keselo słynie z wież, które obecnie są remontowane przez czeskich wolontariuszy.
Kiedy wracamy dopada nas gruzińska telewizja i przeprowadza z nami wywiad, na temat jak oceniamy Gruzję i jak ją widzimy naszymi oczyma. Następnie udajemy się na przepyszny obiad.
Po 3 godzinach dojeżdża do Omalo kierowca zamówiony do naszego busa. Przez brak zasięgu nie mogliśmy go poinformować, że sami usunęliśmy awarię.
Nie mniej korzystamy z jego pomocy i częściowo w drodze powrotnej rozdzielamy się na dwa samochody, aby odciążyć samochód. Kosztuje nas to nie mało bo 250 lari czyli około 500 zł.
Ja oczywiście wracam z Mirmiłem.
Droga powrotna wydaje się jakby łatwiejsza i tym samym spokojniejsza. Tuż przed nami jedzie zamówiony kierowca, a za nami chłopacy na motorach.
Pogoda z lekka pochmurna, ale jest ciepło i przyjemnie.
Ty razem jedziemy wszyscy razem takim tempem, aby się widzieć, w razie gdyby cokolwiek się stało.
Serpentyny robią wrażenie. Kilka zdjęć z powrotu.