To miał być dzień odpoczynku. Postanowiliśmy wrócić na plażę Ladys Mile, która bardzo nam się spodobała.
Cisza, spokój jedynie od czasu do czasu przeleciał wojskowy samolot.
Tuż nie daleko znajduje się brytyjska baza wojskowa.
Tym razem już nie wiało tak jak ostatnio. Tu również zjedliśmy pyszną rybkę.
Po całodziennym wylegiwaniu się na plaży, mamy plan jeszcze zwiedzić klasztor Stavrovouni.
Klasztor Stavrovouni, czyli Góry Krzyża, wieńczy wierzchołek 688-metrowego wzniesienia na wschodnim krańcu masywu Troodos.
Droga do góry jest kręta, i bardzo widokowa. Zatrzymujemy się na pierwszym punkcie widokowym. Z góry roztacza się widok na okoliczne pustkowia i dalej na Nikozję
i morze. Klasztor ufundowała w 327 r. św. Helena, matka cesarza Konstantyna Wielkiego, zapisując świątyni w testamencie krucyfiks z relikwią Drzewa Prawdziwego
Krzyża, który mógł podobno w cudowny sposób unosić się w powietrzu.
Niestety kobiety nie mają wstępu do klasztoru, ale nie mam wielkiej straty bo okazało, że klasztor o godz 19 został zamknięty.