Zapewne pamiętacie co było po wypadku w Smoleńsku, jak delegacje z różnych krajów świata nie mogły dostać się do Polski na pogrzeb głowy państwa i innych przedstawicieli naszego rządu.
Ja natomiast nie mogłam wydostać się z tego cholernego Istambułu.
Najpierw doszły mnie słuchy, że jest jakaś burza, ale po jakimś czasie sprecyzowali te wiadomości, że chodzi o wulkan, który wybuchł na południowej Islandii i po erupcji, powstała chmura pyłów nad Europą, co spowodowało zamknięcie przestrzeni powietrznej w większości krajów kontynentu.
16 kwietnia od 8:00 zamknięto przestrzeń powietrzną nad Polską centralną i południowo-zachodnią. Niestety nikt z nas nie oglądał wcześniej telewizji tym bardziej, że była 3 godzinna różnica czasowa. Być może wtedy nie ruszałabym się z Dubaju, bo i po co. Wizę miałam jeszcze ważną ponad miesiąc. Czekałabym do momentu jak się wszystko uspokoi.
Jednak stało się jak się stało. Ludzi na lotnisko przybywało coraz więcej, bo nikt z tego lotniska nie wylatywał. Leciały jedynie samoloty do Stanów Zjednoczonych. Widziałam to wszystko w czarnych kolorach.
Z komunikatów niewiele mogłam się dowiedzieć, był ogólny chaos, kolejki do kas były olbrzymie. Musiałam odebrać swój bagaż bo już wiadomo było, że mój samolot nie poleci. Wyobraźcie sobie mnie i 54 kg bagażu. Dobrze, że wózków nie brakło, bo nie ruszyłabym się z miejsca. Przyczepiłam się do grupy Polaków, bo było mi raźniej i próbowałam podsłuchiwać jakie wieści ma pilotka dla swoich podopiecznych. Dowiedziałam się, że jest opcja prze bukowania biletów do Wiednia, bo tam jeszcze jest otwarte lotnisko. Więc czym prędzej udałam się do kolejki. Z maślanymi oczami poprosiłam o bilet do Wiednia. Gość na mnie spojrzał i wydrukował nowy bilecik. Myślałam, że serce mi pęknie. Teraz została tylko sprawa mojego bagażu, gdyż z Istambułu mogę mieć tylko 23 kg bagażu. hahahaha no świetnie
Próbowałam dogadać się z gościem z wycieczki, który praktycznie nie miał bagażu, bo miał jedną wspólną walizkę z żoną. Poprosiłam go ze łzami w oczach czy nie wziąłby na siebie mojej jednej torby, o dziwo zgodził się natychmiast. Małżonka nie była tym zachwycona i wcale się nie dziwię, bo przecież mogłam przewozić choć co w swoim bagażu.
Widocznie dobrze patrzyło mi z oczu.
Kiedy byliśmy już po odprawie, wykonałam telefon do swojej mamy, z prośbą aby zadzwoniła do ciotki z Wiednia, aby za około 3 godz. odebrała mnie z lotniska. Siedziałam już w samolocie z nadzieją, że uda się nam dolecieć, marzyłam o jednym aby się zdrzemnąć choć na chwilkę po nieprzespanej nocy.
Ryk silnika samolotu, oznaczał że za chwilę powinniśmy wystartować, jednak zamiast startu był komunikat, że już lotnisko we Wiedniu zostało zamknięte i samolot nie wystartuje. Załamałam się na maksa.
Aby wejść z powrotem na lotnisko musiałam kupić wizę za 20 dolarów. W innym wypadku nie wpuściliby mnie, bo moja poprzednia wiza została anulowana i nie ważne, że tak naprawdę nigdzie nie wyleciałam.
Na nowo musiałam przejść kontrolę i ponownie udałam się po odbiór bagażu. Na szczęście były oba, więc gość był naprawdę w porządku. Wracając już z bagażem zostałam zaczepiona przez jednego podróżującego z tamtej wycieczki, który mi oznajmił, że jest tu również młody mężczyzna który podróżuje samotnie i szuka jakiegoś zaczepienia, aby mu było raźniej. On już też wiedział o mnie. Nie minęło 10 min jak wpadliśmy na siebie. Był łatwy do rozpoznania, gdyż miał długie włosy i bardzo opalony.
Ja z Dubaju, on (Maciej bo tak mi się przedstawił) wracał z Bombaju. Od tamtej pory był moją ostoją. Nie wiem co bym bez niego zrobiła. Nawet do WC było by mi ciężko wejść mając taką ilość bagażu. A nie ukrywam, że Istambuł po stronie azjatyckiej to dziki kraj.
W tym samym dniu udało się nam prze bukować bilet na dzień następny do Budapesztu. Stanęliśmy również w drugiej bardzo długiej kolejce o nocleg. Niestety na staniu się skończyło bo noclegów brakło.
Otworzyli nam salę, w której odprawiane są modlitwy. Sala była wyłożona dywanem, dostaliśmy koce i małe podusie. W sumie dobre i to niż kimanie na krześle. Kiedy już dojrzałam do tej myśli, że w taki sposób spędzę tu noc, wpadł na salę jakiś turek i w swoim języku zaczął krzyczeć. Nie bardzo wiedziałam o co mu chodzi, ale w końcu się zorientowałam, że znaleźli dla nas nocleg w 5-cio gwiazdkowym hotelu. Maciej był wtedy w toalecie, wiec gdy wrócił był bardzo zdziwiony, że wyzbierałam wszystkie nasze rzeczy i wsadziłam na wózek. Po wyjściu z lotniska czekał na nas bus, który zawiózł nas do eleganckiego hotelu Eser w Istambule.
Hotel super, dostaliśmy dwuosobowy pokój, zajebiście z obcym facetem w obcym kraju, w jakimś hotelu i w dodatku w jednej sypialni.
Przez chwilę nie było mi do śmiechu, ale oboje byliśmy tak zmęczeni, że marzyliśmy tylko o ciepłej kąpieli i o śnie którego nam brakowało od wczoraj.