Wjeżdżamy do Czarnogóry, granicę przekraczamy w Karasovići. Jedziemy przez Herceg Novi, zjeżdżamy nad sam brzeg morza, aby zobaczyć plażę. Ludzi mnóstwo, każdy korzysta z uroków pogody. Naszym celem jest jednak Boka Kotorska jedno z najpiękniejszych miejsc nie tylko na Bałkanach, ale na całym Starym Kontynencie.
Jesteśmy już tu drugi raz, ale Boka Kotorska ciągle zachwyca. Szczyty wcinają się głęboko w turkusowe wody Adriatyku, stwarzając w południowym klimacie krajobraz przypominający fiordy Norwegii. Objeżdżamy częściowo Kotor i dojeżdżamy do miejscowości Perast z zabytkowym Kościołem św. Mikołaja i piękną dzwonnicą.
Tu planujemy przenocować i nacieszyć oko pięknymi widokami na dwie bardzo malownicze wysepki. Jedna z nich to Wyspa św. Jerzego (nazywana przez niektórych Wyspą Umarłych) i Gospa od Škrpjela (Matka Boża ze skały).
Druga z tych wysp to wyspa, która została usypana przez ludzi. Początkowo, w tym właśnie miejscu z morza wystawał jedynie niewielki fragment skalny, na którym wg legendy, dwaj bracia odnaleźli obraz Matki Boskiej Bogurodzicy. Mimo oddawania kilkakrotnie obrazu do kościoła z niewyjaśnionych przyczyn malowidło wracało z powrotem na skałę. Miejscowa ludność uznała to za znak z niebios i w miejscu skały usypano wysepkę z kamieni i wraków. Wybrzeże Boki Kotorskiej nie sprzyja kąpielom morskim, bo nieliczne tutejsze plaże położone są przy samej drodze, więc jak ktoś nastawia się na kąpiele to jednak Chorwacja bije na głowę Czarnogórę.
Zatrzymujemy się przy jednej ze starych kamienic i wynajmujemy pokój za 40 EUR z widokiem na Bokę Kotorską. Zostawiamy motor, wypakowujemy się i idziemy nad brzeg Kotoru aby coś zjeść.
W sumie nawet gdyby jedzenie nam nie smakowało, to zjeść cokolwiek w takiej scenerii, jest niesamowitym uczuciem. Krajobraz po prostu powala. Dodatkowo zachód słońca oświetla piękne góry i wysepki. Co jakiś czas po zatoce przepływają ogromne statki, które również dodają uroku całej tej okolicy.
Chwilo trwaj, chciałoby się zawołać......
Kiedy słońce chowa się za górami, natychmiast robi się ciemno. Ludzi jak na lekarstwo, tu już skończył się sezon. Ktoś pływa na desce odpychając się wiosłem, rybki od czasu do czasu wyskakują do góry, a my siedząc w tawernie nad samym brzegiem popijamy winko i nie możemy się napatrzeć. Kocham to miejsce.....