Do Kotoru jedziemy już w strumieniach deszczu.
Jedzie z nami przewodniczka, która zapewnia, że powinno się wypogodzić. Niestety deszcz wręcz się wzmaga.
Jest bardzo zniesmaczona, gdy ją uświadamiamy że w takich strumieniach deszczu, nie mamy zamiaru wyjść z autokaru i zwiedzać Kotoru.
Przecież nie chodzi o to aby zwiedzać na siłę, trzeba mieć z tego jeszcze jakąś przyjemność i cokolwiek widzieć.
Musiała odpuścić....
Ze strony pilotki padła propozycja, że możemy zwiedzić Kotor dnia następnego.
Dzień kończymy w hotelu w Ulcijn nad samym brzegiem morza. Pogoda z lekka się wypogadza, więc uderzamy na plażę, która nie rozpieszcza, gdyż piasek jest tu w kolorze popiołu i nie zachęca do leżakowania.