Po godz 13 opuszczamy Marrakesz i niestety powracamy do Agadiru. Droga wiedzie szeroką autostradą, po drodze mijamy jakże zróżnicowany krajobraz.
Meldujemy się w tym samym hotelu Omega co w pierwszym dniu po przyjeździe do Agadiru. Pogoda jakby nieafrykańska, słoneczka nie ma wilgotność 90%, mgła i prawie nic nie widać.
Dobrze, że nie zostaję tutaj jeszcze tydzień jak inni moi znajomi, bo bym chyba oszalała.
Udajemy się na opustoszałą plażę, tym razem w lewą stronę pod rezydencję króla, którą w całości pilnie strzegą mundurowi. Nie można pójść dalej, dzięki temu plaża jest zamieszkała przez stado mew.
Późnym wieczorkiem wracamy do hotelu na kolację a następnie i robimy sobie zieloną noc.