Pobudkę robią nam krowy, choć nie ukrywam, że nie śpię zbyt dobrze bo jest mi zimno. Śpiwór dobry, ale nie na tak niskie temperatury :( , Marek ma zdecydowanie lepszy więc jest szansa na podmiankę na kolejna noc. :o
Wychodzę z namiotu, widok który ukazuje się moim oczom zapiera mi dech w piersiach. Wydaję okrzyk, po którym i Marek wysuwa głowę z namiotu. Góry w pięknej białej szacie, bezchmurne niebo, aż żyć się chce. Cudo.... :) :D :)
W tle najwyższy szczyt Gruzji i trzeci co do wysokości szczyt Kaukazu, Szchara mierzy 5193 m n.p.m. Niższy, zachodni wierzchołek ma wysokość 5068 m n.p.m.
Pomału reszta ekipy wylęga się ze swoich legowisk, organizujemy śniadanie, planujemy trasę, pakujemy się i ruszamy w drogę.
Choć jak tu opuścić takie miejsce, a może by tak zostać tutaj choć z jeden dzień i podejść pod lodowiec.
Zjadamy śniadanie, które w takim klimacie smakuje wyśmienicie
Z Ushguli w stronę Szchary prowadzi trawiasta dolina. W dolinie nie brakuje wody, wytapianej z położonych wyżej lodowców, ale z powodu wypasania na łąkach zwierząt hodowlanych należy gotować wodę przed spożyciem.
Według wszystkich źródeł marsz do dolnej części lodowca nie stwarza najmniejszych problemów orientacyjnych i kondycyjnych, ale niestety jedziemy w dalszą drogę.
Chłopacy jeszcze raz ponawiają próbę uderzenia pod lodowiec, ale i tym razem bez skutku. Motory grzęzną w błocie, trzeba uważać na rury. które są puszczane wzdłuż trasy. Szybko wracają i doganiają nas przy sklepie. Czekamy jeszcze na Bognę i Bogumiła, którzy poszli do tutejszego malarza. Następnie ruszamy na przełęcz Zazar (2623 m npm) w kierunku Koruldashi i Tsany.