W Kobuleti ponad dwie godziny szukamy miejsca noclegowego. Większość jest zajęte przez Ukraińców i Rosjan, którzy do tej pory jeździli na Krym nad morze, ale przez zamieszki zjechali tutaj.
W końcu pomaga nam taksówkarz, znajdujemy mały pokój z łazienką na korytarzu. Warunki fatalne, brak klamki, pościeli, ale cóż z braku laku dobry kit. W końcu to tylko dwie noce.
Po pozostawieniu rzeczy uderzamy na plażę. Ludzi tłum, plaża kamienista z ledwością znajdujemy wolny kawałek miejsca.
Czekamy na zachód słońca, a potem udajemy się na kolację. Ja jednak odpuszczam sobie jedzenie, zatrucie pokarmowe nie daje za wygraną.