Zaraz po odprawie przepakowuje resztę ubrań z mojego worka na śmieci do torby syna. Torba pęka w szwach ale pasuje pozbyć się worka, choć jakoś się już do niego przyzwyczaiłam.
Kupuje bilet na lotnisku na przejazd do centrum Londynu w firmie Easybus za jakieś małe pieniądze. Czekając na busa jesteśmy świadkami stuknięcia się dwóch autobusów, gdzie jeden z pasażerów zostaje lekko ranny.
Po 50 minutach dojeżdżamy na miejsce. Noclegi załatwił mi mój dawny kolega z lat szkolnych w Wombats City Hostel London, tuż nieopodal mostu Tower Bridge.
To same centrum, już bliżej chyba się nie dało.
Dostajemy dwuosobowy pokój, rozpakowujemy się, w kuchni która znajduje się na dole zjadamy wigilijny barszczyk z torebki. Takiego jeszcze w Święta nie jadłam więc mam swój pierwszy raz i udajemy się na nocny spacerek.